środa, 29 czerwca 2011

Bo gdy Titanic tonął, to też był pełny szpan

Wczoraj moja własna skóra przekonała się, jak krótkotrwałe mogą okazać się kariery i jak szybko spada się ze szczytu.

Wybitnie galowa uroczystość, na sali dwie zbite grupy wiekowe, pomiędzy wszystkim krążownik USS Kelner. Z gracją wymija go blondwłosa fregata i cumuje nieopodal: Ty mi kogoś przypominasz. Kogoś z telewizji.

Rosnę, strzelając w myślach, kogóż to. Może wieczny chłopiec Krzysztof Ibisz? Może chłopiec do bicia, ale jednak z prezencją, Mariusz Pudzianowski? Z drżeniem serca sięgam wyżej - Olivier Janiak, Marcin Dorociński, wyobraźnia i optymizm zdają się rozciągać w nieskończoność. Dopytuję. Jednego posła. Ach, posła! Z miejsca moje myśli wędrują w okolice lewicy, bo przecież Wojtek Olejniczak. Ale czy fregata na pewno wygląda na lewicującą? Nic jeszcze straconego, przecież Paweł Poncyljusz, przecież Radek Sikorski. Niby rozrzut merytoryczny, ale jak się dłużej zastanowić (niezbyt długo), to oni się głównie typem urody różnią. Dywagacje brutalnie przerywają dwa słowa:

Tadeusz Cymański.

55 lat, żona, piątka dzieci, okulary i fryzura a'la mój ojciec, jak jeszcze miał włosy. To on.
25 lat, komputer, dzieci brak, okulary i uroczo nierówno obcięte ostatnio przez panią fryzjer włosy. To ja.

Zadanie domowe: znajdź dwadzieścia podobieństw.


A propos podobieństw - oprócz fregaty (w wyobraźni utopiłem ją i przykryłem grubą warstwą mułu z dna) poznałem też stałego czytelnika "Uważam Rze". I tu dwa zaskoczenia:

1. Nie miał trzech rąk, cztereg nóg lub dodatkowej głowy i okazał się zaskakująco podobny do człowieka.
2. Nie był wyznawcą Prezesa.

Właściwie można by skończyć klasycznym You can't judge a book by looking at the cover, ale jednak wcina się w to wszystko zdjęcie europosła Cymańskiego, a to stanowczo nie jest okładka, do jakiej dążę.