poniedziałek, 20 czerwca 2011

z ograniczoną przyjemnością

to naprawdę nic przyjemnego obserwować, jak w samym środku
świata, ułożonego misternie z niespełnionych pragnień,
spełnia się ni stąd ni zowąd jakieś nie wiadomo co, pewnie nic.
Adam Wiedemann, Sestina IV

Czyste czyny, ale wiersze zebrane, więc intencje mogą być już różnokolorowe. W środku leży kartka z analizą. Ktoś wypisał: samotność, wyobcowanie, śmierć. To nie wróży dobrze od rana. Senniki nic nie mówią o znaczeniach tego, co się przypadkiem znajdzie we wnętrznościach książek. A szkoda. Teraz przychodzi uznać, że znajduje się to, co się znajduje, bez żadnych ułatwień (a samotność, wyobcowanie i śmierć to z pewnością rzeczy, które ułatwić by się chciało).

Ostatnio jest tak, że śnią mi się ludzie, których w tej formie ze snu już nie ma, ale są w innej i to wcale nie doniczkowej. Patrzę do sennika w internecie i widzę: dziewczyna - zbyt swobodnie żyjesz. Ale już: zabić dziewczynę - nieprzyjemny wypadek. Zaczynam odczuwać głęboką empatię z wrażliwcem, który to hasło pisał. Idąc tym tropem: poznać dziewczynę - zapowiedź zbrodni.

Po drugiej stronie zdobycznej kartki zapisano plan sesji zimowej - test, kolokwium, referat o biedzie. To ostatnie wydaje się znacznie prostsze teraz, w sesji letniej giełdowej. Dalej coś o zapachach, żłobek i przedszkole. Nigdy nie zastanawiałem się nad zapachami żłobka i przedszkola. Tego pierwszego nie zwiedziłem, z drugiego bardziej pamiętam gotowaną w wielkim garze herbatę i to, jak mi krew do tej herbaty kapała, gdy na zajęciach technicznych zrobiłem sobie bliznę w kształcie znaku większości, którą - jak sądzę - zmajstrowało 90% przedszkolaków. Ja mam ją do dziś i czuję, że to może być znaczek potwierdzonego debilizmu.

Czarno rysował się tylko egzamin z neuropsychologii. Miał objąć następne tematy, ale tuż obok dopisek - jakie tematy? Tu szybki powrót na stronę poprzednią: czego nadejście przewiduje Wiedemann? Brak mi fachowego przygotowania z zakresu psychologii, ale chyba mogę pomóc - prawdopodobnie przewiduje nadejście życia. I to naprawdę nic przyjemnego obserwować...


Znowu się zaczął sierpień. W pociągach
przestali się w ogóle pokazywać konduktorzy.
Jadę w pustym wagonie. Z mapy
połączeń kolejowych ktoś wydrapał wszystkie

większe miasta. Polska bez Krakowa,
bez Warszawy, bez Śląska, ta sama co za oknem.
Jest trasa którą jadę: znikąd do Kalisza.
W kieszeni mam już cztery niesprawdzone bilety.

Taki rozmyty świat jak przed nadejściem
czegoś ogromnie, boleśnie wyraźnego.

Gdyby tak chociaż kaseta której słucham przedłużyła się
o jakieś dwie dodatkowe nieistniejące piosenki –
Ale gdzie tam, ten świat jest tak potwornie niewinny,
wszystko się dzieje przypadkiem, kiedy Nikt nie patrzy.

Adam Wiedemann, Drugi (w: "Czyste czyny", ale tak naprawdę to: "Samczyk")