sobota, 14 maja 2011

egzamin dojrzałości

Jezu, jak on wygląda. Idzie jak ta cytoplazma jakaś.

Nie dowierzałem, ale rzeczywiście - cytoplazma się porusza. Albo lepiej: można zaobserwować ruch cytoplazmy. Kiedyś pod mikroskopem, dzisiaj - w centrum handlowym. Dwie osiemnastki chyba. Maturzystki (daj im Panie Boże), ale to zgaduję tylko po czasie wolnym.

Cytoplazma była później, ale biologia przede wszystkim. Bez cytoplazmy nie byłbym w stanie poprzedniego dnia zeskoczyć z wagonu i przywitać się z tym, co tu na mnie czekało. Cześć, brzydkie miasto. Znam każdą kostkę wokół Kaliskiego, ale nikt mi za to znawstwo nie zapłacił jeszcze, nikt nie wynajął do oprowadzania wycieczek (najpewniej tych, co zostały odesłane na zapasowe postojowisko). Gdybym poznał jakiegoś człowieka tak dobrze, jak dworce, z których korzystam, byłoby mu nieswojo, a potem by się na mnie obraził. Może to jest powód, dla którego wiem, kiedy gruby ochroniarz zarządzi przerwę technologiczną na Fabrycznym, a nigdy nie nauczyłem się choćby jednej daty cudzych urodzin.